Jak obalano Bolka?


"Kiedy 15 sierpnia wydawa³o siê. ¿e sytuacja powraca do normy, gdy dyrektor Gniech zawar³ umowê i rozwi±za³ strajk i ludzie zaczêli opuszczaæ stoczniê, wiêkszo¶æ na czele z Lechem Wa³ês± kierowa³a siê w stronê bramy nr 1.
W tym momencie do akcji wkroczy³y herod-baby: Anna Walentynowicz i Alina Pieñkowska - stoczniowa pielêgniarka. Obie panie wraz z innymi osobami nawo³ywa³y do zerwania umowy z dyrektorem i rozpoczêcia strajku solidarno¶ciowego w obronie innych strajkuj±cych zak³adów. Ich apele poparli cz³onkowie gdañskich Wolnych Zwi±zków Zawodowych, KSS KOR i inni zapaleni strajkowicze. Za wznowieniem strajku i nadaniem mu charakteru politycznego opowiedzieli siê ma³¿eñstwo Joanna i Andrzej Gwiazdowie, Bohdan Borusewicz, Lech Kaczyñski, Andrzej Ko³odziej i inni.
Gdzie diabe³ nie mo¿e. tam baba pomo¿e - mówi ludowe przys³owie. Wymienione panie odegra³y wa¿n± rolê we wznowieniu strajku i zatrzymaniu wychodz±cych ze stoczni ludzi. Pomaga³ im bardzo m³ody spawacz, zdolny orator Piotr Maliszewski. Talentem b³ysnê³a Anna Walentynowicz, która podbieg³a do mikrofonu przy bramie nr 2 i krzyknê³a: Stoczniowcy, dyrektor uciek³! My jeste¶my w³odarzami stoczni! Ludzie zatrzymali siê i zaczêli wracaæ.
Wróci³ te¿ Wa³êsa, ale ju¿ w nowej roli trybuna i wodza robotników. Babskim wodzom sprzyja³o szczê¶cie, do stoczni przyby³y nieoczekiwanie delegacje 21 strajkuj±cych zak³adów Wybrze¿a na czele z m³odym zapaleñcem - Andrzejem Ko³odziejem ze stoczni w Gdyni.
Przedstawiciele tych komitetów strajkowych oskar¿yli L. Wa³êsê o zdradê i zaprzepaszczenie interesów robotniczych, krzycz±c: Wa³êsa zdrajca! Podstawê do tego oskar¿enia stanowi³a podpisana przez Wa³êsê umowa z dyrektorem o podwy¿ce p³ac o 1500 z³ i przerwaniu strajku.
Zebrani nagle zapomnieli, ¿e dyrektor Gniech obieca³ nadto P. Maliszewskiemu, L. Pr±dzyñskiemu, J. Borowczakowi i innym organizowanie obchodów rocznicy tragedii grudniowej, zwiêkszenie liczebno¶ci za³ogi, przedstawienie problemów politycznych w³adzy i puszczenie w niepamiêæ nazwisk strajkuj±cych. Kto to pamiêta?
Przybyli delegaci g³o¶no krzyczeli: Nie o pieni±dze nam chodzi, lecz o prawa polityczne i ludzk± solidarno¶æ. Strajkuj±cy ¿±dali zerwania umowy z dyrekcj± i wznowienia strajku, i to a¿ do zwyciêstwa. Stoczniowcy wznowili strajk, wybrali delegatów (oko³o 50 osób) i w sobotni wieczór 16 sierpnia udali siê do sali BHP, aby radziæ nad powo³aniem MKS-u i pisaniem postulatów do w³adz pañstwowych.
Teraz przedstawiê kilka zdañ na temat historycznego skoku Lecha Wa³êsy przez mur stoczni gdañskiej. Jak fama g³osi, pan Wa³êsa 14 sierpnia w czwartek „przeskoczy³" mur stoczni gdañskiej, zdoby³ pos³uch, wyszed³ na lidera stoczniowców i wszed³ do historii. Chocia¿ podczas pobytu w Gdañsku s³ysza³em kr±¿±ce pog³oski, ¿e wp³yn±³ tam potajemnie kutrem patrolowym marynarki wojennej w towarzystwie oficerów s³u¿by bezpieczeñstwa. Za ten czyn pó¼niejszy prezydent III RP nagrodzi³ dowódcê marynarki wojennej, Piotra Ko³odziejczyka, sympati± i godno¶ci± ministra obrony narodowej. Inna fama g³osi³a, ¿e nie by³o ¿adnego skoku, lecz w¶lizgniêcie siê do stoczni przez Centrum Badañ Okrêtowych, ale to nie koniec, proszê o cierpliwo¶æ.
Wracam do wydarzeñ sobotnich 16 sierpnia. W tym potwornym zamieszaniu Wa³êsa stan±³ na wózku akumulatorowym i przez rêczne megafony, gdy¿ do radiowêz³a nie mia³ dostêpu, zawo³a³: Chcecie strajkowaæ? Chcemy- odpowiedzia³ lud. Odwo³ujê zakoñczenie strajku, solidaryzujemy siê z wami, razem bêdziemy strajkowaæ a¿ do zwyciêstwa! - wo³a³ Wa³êsa. Wygramy, wygramy! - odpowiedzieli strajkuj±cy. Inni dla odmiany twierdzili, ¿e strajkuj±cych z letargu obudzi³a Alina Pieñkowska, zwana pó¼niej stoczniow± Joann± d'Arc, która zakoñczony przez dyrektora Gniecha i Wa³êsê strajk skwitowa³a krótko: Lechu, zdradzi³e¶!
Tyle relacji kolegów. Osobi¶cie s±dzê, ¿e Lech Wa³êsa po osi±gniêciu porozumienia z dyrektorem stoczni, razem z innymi stoczniowcami opu¶ci³ zak³ad w dobrym nastroju i uda³ siê do domu. Pó¼niej, kiedy zorientowa³ siê, ¿e "szatañskie baby" i Andrzej Ko³odziej wznowili strajk, a zebrani opowiedzieli siê za jego solidarno¶ciow± form±, powróci³ do zak³adu przez wej¶cie Centrum Badañ Okrêtowych. Tak mnie informowali pracuj±cy tam in¿ynierowie - cz³onkowie SIMP.
Takim sposobem L. Wa³êsa znowu znalaz³ siê w t³umie. Tak zrodzi³a siê czwarta wersja "skoku przez mur". W tej ksi±¿ce przedstawiam a¿ cztery wersje tego "skoku".Moim zdaniem najprawdziwsza jest pi±ta - nie by³o ¿adnego skoku, a jego potrzebê zrodzi³a fantazja Lecha Wa³êsy i dziennikarzy. Ale skoro ma byæ prawdziwa, to do historycznych rekwizytów nale¿y dodaæ drabinê, bo bez niej trudno mur w tym miejscu pokonaæ. S± to oczywi¶cie moje supozycje."
"Opieraj±c siê na wiedzy, któr± posiad³em podczas strajku w Gdañsku i pó¼niej jako wicepremier, pragnê przedstawiæ swoje stanowisko w sprawie roli pana Wa³êsy. Strajk w Stoczni Gdañskiej by³ przygotowywany gdzie¶ od po³owy czerwca 1980 roku przez dwie strony. Nielegalne WZZ i dzia³acze KOR przygotowywali jego przebieg, a organy MSW, zw³aszcza s³u¿by SB, zastanawia³y siê, jak go szybko rozprowadziæ i zakoñczyæ lub... rozwin±æ!!!
Strajk rozpocz±³ siê 14 sierpnia. Lech Wa³êsa znalaz³ siê na terenie stoczni - niewa¿ne jakim sposobem - w podwójnej roli: zadawnionego tajnego wspó³pracownika SB i aktywnego dzia³acza nielegalnych WZZ. W pierwszej fazie strajku nasz bohater zachowa³ siê poprawnie wobec obu stron: rozwozi³ ulotki, rozlepia³ je i nawo³ywa³ do strajku, wznosi³ antypañstwowe okrzyki, ¿±da³ za³atwienia postulatów. Organy w³adzy te¿ by³y zadowolone: Pan Lech w dwa dni rozprowadzi³ strajk, podpisa³ ugodê z dyrektorem i og³osi³ jego zakoñczenie, osi±gn±³ postawione cele.
Po paru godzinach przerwy strajkowej obudzi³a siê opozycja antyustrojowa i orzek³a: za³atwienie postulatów ekonomicznych nas nie interesuje, my chcemy zmian ustrojowych i Wolnych Zwi±zków Zawodowych. Lecha okrzykniêto zdrajc±! Wa³êsa znowu wraca na teren stoczni - te¿ niewa¿ne jakim sposobem. Zrozumia³ sytuacjê, wyprzedza konkurentów, staje na je¿d¿±cej mównicy, wznawia strajk. Rado¶æ!!!
Moim zdaniem by³ to prze³omowy moment w ¿yciu L. Wa³êsy: postanowi³ zerwaæ wspó³pracê z SB, postanowi³ s³u¿yæ kolegom robotnikom i zwi±zkowcom, a pó¼niej etosowi „Solidarno¶ci".
Po przeczytaniu tych zdañ widzê zgorszone miny Czytelników i z³orzeczenia pod moim adresem. Proszê mi wierzyæ, to nie by³ jedyny lub odosobniony przypadek, który pozna³em w 1980 roku i opisa³em w swoich „Relacjach z wira¿u". Podczas g³o¶nych strajków górników, hutników, budowlanych, energetyków, tramwajarzy, transportowców i protestów zaplecza badawczo-rozwojowego na ¦l±sku stwierdzi³em (poprzez towarzysz±ce mi s³u¿by MSW), ¿e czêsto najg³o¶niej i antypañstwowo wystêpowali stali lub okresowi wspó³pracownicy S³u¿b Bezpieczeñstwa. Podobnie by³o we Wroc³awiu, Warszawie, Koszalinie i ¦widnicy, czyli tam. gdzie "gasi³em" strajki lub rozwi±zywa³em demonstracje. „Kapusie bezpieki" - bo tak nazwano tajnych wspó³pracowników MSW- dzia³aj±c w organizacjach podziemnych donosili s³u¿bom specjalnym na wspó³towarzyszy walki z PRL za pieni±dze, dla kariery lub zwyk³ej ludzkiej z³o¶ci. Dzi¶ stawiam brzydk± tezê. ¿e w przysz³o¶ci wielu z nich bêdzie os±dzaæ ludzi, którzy z przekonania bronili zasad ustrojowych PRL lub tych, którzy wyro¶li na etosie „Solidarno¶ci" i pragnêli zmian..."
A. Kopeæ, Jak obalano socjalizm, Warszawa 1999,